Krótka notka od autora
Ok... namówiliście mnie. :)
Sądziłam, że "Hipnotyzer" ucierpiał ostatnio trochę pod kątem technicznym i pod kątem fabuły, ale odkąd opublikowałam post o decyzji zamknięcia (która wtedy wydawała mi się pewna)
otrzymałam niezmiernie dużo sprzeciwów różną drogą (komentarze, maile, gg), więc
otrzymałam niezmiernie dużo sprzeciwów różną drogą (komentarze, maile, gg), więc
postanowiłam, że nie będę wredna i jednak doprowadzę historię do końca.
Dziękuję Wam za wsparcie, podbudowaliście mi trochę samoocenę. Macie tu
nowy rozdział. :)
ROZDZIAŁ
9
Christian
tulił do swojej klatki piersiowej przerażoną i zapłakaną Rosaline, która
gniotła mu koszulę swoimi niewielkimi dłońmi. Służący, których pan domu tam
sprowadził przeszukiwali pokój, aby upewnić się, że nie ma tam innych,
niebezpiecznych przedmiotów, w pierwszej kolejności usunęli naturalnie nóż,
który znalazł się tam z niewiadomych powodów.
– Chyba
wszystko jest w porządku. – Orzekła Linette, która również pomagała w
przeszukiwaniu.
Dla
Rosaline nic nie było w porządku. Nadal drżała z nerwów, a najbardziej odczuwał
to pan Chavez, który trzymał ją blisko siebie.
– Niech
sprawdzą wszystko jeszcze raz. – Powiedział spoglądając przelotnie na siostrę i
uniósł młodej kobiecie, którą przytulał podbródek doprowadzając do tego, że
spojrzała na niego. – Chodź, pójdziesz ze mną. Uspokoimy Cię.
Wyprowadził
ją bez trudu. Nie dał jej jednak zejść na dół. Otworzył drzwi, które dotąd były
dla niej tajemnicą i ukazał jej schody, które pamiętała ze swojego snu.
– Em… –
Zająknęła się. Może to nie był sen, a wspomnienie?
– Czy
coś nie tak?
– Nie,
nie. – Powiedziała i poczuła, jak ujął jej dłoń.
–
Obiecywałem Ci niedawno, że pokażę Ci moje hobby. – Mówił prowadząc ją powoli
na dół.
***
Christian
zamknął drzwi. Oboje znajdowali się w jednej z sal, która znajdowała się w
skrywanej części domu. Była niewielka i choć kamienna, liczne świece, które ją
otaczały nie pozwalały odczuwać chłodu, jaki w takich miejscach powinien
panować. Równocześnie były one jedynym źródłem światła.
– Nie
jest pan okultystą, prawda? – Spytała Rosaline, gdy widziała przed sobą
kamienny stół.
–
Oczywiście, że nie. – Zapewnił ją wyciągając z szafy jaka stała w zaciemnionym
rogu bordowy koc.
Nie
miała powodów, aby mu nie wierzyć. Był chyba jedyną osobą w tym tajemniczym
domu, przy którym czuła się bezpiecznie mimo, że miała wiele pytań, na które
wciąż nie znała odpowiedzi. Niemniej jednak czuła niepokój w sercu. To miejsce
miało bardzo specyficzną atmosferę, było tam cicho, koszmarnie cicho. Gdyby się
skupić na pewno można usłyszeć pracę swoich wewnętrznych narządów. Mrok,
rozświetlany przez niewielkie płomienie ognia też miał swój wkład w wyjątkowy
klimat tego miejsca.
– Połóż
się.
Kobieta
spojrzała na Christiana, gdy wypowiedział te słowa. Można to było interpretować
jako swego rodzaju rozkaz, niemniej jednak ton jego głosu zupełnie na to nie
wskazywał.
Rosaline
dotknęła ręką koca, który spoczywał na stole. Ostrożnie na nim usiadła i
położyła się delikatnie, jakby mając obawę, że ta jedna, kamienna noga, która
go podtrzymywała mimo swej grubości zaraz pęknie.
Odetchnęła
głęboko i ogarnął ją dziwny spokój, który niewytłumaczalnie wygonił z jej głowy
trochę obaw. Nigdy nie doświadczyła czegoś takiego. Nie pamiętała już co
takiego wprawiało ją w nerwowy stan. Spojrzała na mężczyznę, który stał
niedaleko. W rogu pomieszczenia zapalił jakieś kadzidełko stojące na
niewielkiej szafeczce. W mgnieniu oka po pokoju rozszedł się przyjemny dla
nozdrzy zapach. Rosaline nie umiała go opisać, nie znała go, nigdy nie czuła.
Ale była pewna, że się jej podobał. Jej mięśnie same się rozluźniły, a powieki
przymknęły.
– Podoba
Ci się? – Gdy Christian się do niej odezwał, ponownie otworzyła oczy i
spojrzała, że stanął nad nią.
– Tak. –
Na jej twarzy wymalował się delikatny uśmiech, a mężczyzna położył jej ręce na
szyi.
Nie
uciskał, nie próbował jej dusić. Dotykał ją tylko lekko, a ona czuła przyjemne
mrowienie. Kark jej nie drętwiał, wręcz przeciwnie czuła się jeszcze bardziej
zrelaksowana.
– Jak
pan to robi? – Spytała, gdy zamknęła oczy. Tak bardzo się rozluźniła, że nie
była w stanie trzymać ich już dłużej otwartych.
– Lata
praktyki. – Odezwał się półgłosem, jak gdyby nie chciał przerywać jej tego
stanu.
Po
chwili zdjął ręce z jej ciała i nie dotykał jej już w żaden sposób. Patrzył
tylko na nią, a gdy ona również spojrzała na niego ponownie się odezwał.
– Poleż
sobie w spokoju. – Chciał odejść, ale słowa kobiety go zatrzymały.
– Czy
może pan zrobić to jeszcze raz?
Christian
zamarł w bezruchu i patrzył na nią, jak gdyby prowadząc jakąś wewnętrzną
konwersację – sam ze sobą. Kobieta oczekiwała w milczeniu na jego ruch, nic
innego jej nie pozostawało.
–
Mógłbym. Mógłbym pokazać Ci stan rozluźnienia, jakiego nie znasz. Ale, żebym
mógł to zrobić… musiałbym Cię związać. A na to potrzebuję Twojej świadomej
zgody. Nie wiem czy jesteś na to gotowa.
– Mogę
być gotowa. – Odpowiedziała po dość krótkiej chwili milczenia.
Mężczyzna
podszedł do szafy i wyjął z niej dwa kawałki sznura. Rosaline dopiero teraz
zdała sobie sprawę z tego, że koc ma maleńkie dziurki, które pokrywają się z
niewielkimi szczelinami w stole. Wcześniej tego nie widziała. Christian
umiejętnie przytwierdził jej nadgarstki do blatu i spojrzał na nią.
– Nie
będę wiązał Ci nóg, będziesz się lepiej czuła. – Oznajmił, a ona pokiwała
głową.
Zanim
się spostrzegła, Christian przygasił trochę świec. W pomieszczeniu zapanowała
większa ciemność, ale kobieta wciąż widziała jego zarys. Jego oczy patrzyły na
nią, a on sam położył jej delikatnie ręce na powiekach.
–
Zamknij oczy. – Poprosił. – Za moment nie będziesz w stanie ich otworzyć.
Spełniła
jego prośbę, a za moment poczuła, jak jego ręce ponownie spoczęły na jej szyi.
Znów poczuła to przyjemne mrowienie i instynktownie odetchnęła głęboko.
Christian odczekał chwilę i powoli przesunął dłonie na ramiona. Już ich nie
zatrzymywał, ciągnął nimi bardzo powoli po jej ciele, a ona czuła z każdą
chwilą coraz większą przyjemność i coraz większe rozluźnienie.
Mężczyzna
miał rację – nigdy czegoś takiego nie doświadczyła. Czuła już jego ręce na
swoich związanych nadgarstkach, to tam po raz pierwszy się zatrzymał. Kobieta
poruszyła dłońmi. Chciała podnieść ręce, nie wiedziała dlaczego. Jej palce
chwyciły łapczywie koc, ale nic to nie dało. Christian natomiast znów wędrował
dłońmi w górę. Im dalej był, tym ona zaczęła ciężej oddychać. Jej klatka
piersiowa unosiła się wysoko, ale równomiernie. Gdy mężczyzna znów dotarł na
szyję, kobieta nieświadomie rozchyliła usta i zachłannie wciągnęła powietrze.
Na
twarzy Christiana wraz z tym momentem wymalował się delikatny uśmiech. Widział,
że Rosaline czuje to, o co mu chodziło. Błądził palcami po jej szyi, a ona
zaczęła drżeć choć nie miała o tym pojęcia. Gdy mężczyzna zszedł na jej dekolt
wydmuchała głośno powietrze i wygięła się ku górze, jak gdyby chciała być
bliżej tych rąk. Zrobiła to kompletnie nieświadomie, doświadczała stanu tak
głębokiego odprężenia, że niemal niekontrolowana własnego ciała. Nie była w
stanie myśleć o niczym, tylko o tym dotyku, który dawał jej rozkosz doprowadzającą
ją do skrajnego rozluźnienia.
Mężczyzna
nagle oderwał dłonie i wszystko jak gdyby zniknęło. Rosaline opadła jak gdyby
bezwładnie z powrotem na stół i rozluźniła chwyt swoich dłoni za koc. Oddychała
ciężko i szybko, ale stopniowo wracało to do normy. Wciąż jednak nie mogła
otworzyć oczu, a kontrolę nad sobą odzyskiwała powoli.
Christian
cierpliwie czekał. Dobrze wiedział, ile czasu potrzeba jej na powrót do
normalnego stanu. Gdy wreszcie otworzyła oczy i spojrzała na niego wyswobodził
jej ręce. Rosaline podniosła się powoli i usiadła na brzegu stołu, przed nim.
Dotknęła jego klatki piersiowej, delikatnie, a on trwał w bezruchu, jak gdyby
czekając na to, co zrobi. W końcu położyła głowę na jego koszuli, jak gdyby
chcąc znów czuć jego dotyk. Nie pamiętała już niczego, co działo się przed
wejściem do tej sali. W głowie miała taką przyjemną pustkę, a jedyne o czym
myślała to właśnie o nim i o tym jaki spokój jej dał.
SPIDER
Dobrze że nas posłuchałaś :)
OdpowiedzUsuńA rozdział był mega miałam wrażenie jakbym czuła to co Rosaline. Aż miałam ciarki. :)
Na wstępie napiszę, że odrazu jak zobaczyłam napis zawierający informacje, ze nie usuwasz bloga wpadłam w kompletny zaciesz. Do tej port mnie trzęsie. =D Ostatnia akcja opisana obłędnie genialnie. Po prostu czułam jak bym była Rosaline. Zaciskałam pięści tak jak ona. Nawet wzięłam łapczywie oddech. Tata się mnie pytal czy mnie co przypadkiem nie opętało... Tak więc no... WENY życzę <3
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że nie zamykasz bloga, bo bym oszalała! Masz pojęcie, jak mi serce waliło!?
OdpowiedzUsuńGratuluję, bo wymyślone historie zazwyczaj wpływają na mnie słabiej. Mocno oddziałują na mojej psychice, ale rzadko tak mocno żebym to czuła lub płakała. ;)
O co mu chodziło... A te "lata praktyki" są wysoko podejrzane... Taka tam zabawa... >.< Ja się boję co Christian zrobi Rosaline! :o
Weny, weny i jeszcze raz weny! Bo Cię znajdę! :>
Kurcze, jakie groźby... "Bo Cię znajdę!" :D
UsuńNo to muszę się naprawdę postarać, bo bardzo nie lubię nieproszonych gości w domu, a zwłaszcza tych głodnych kolejnych rozdziałów moich opowiadań. :)
Bo jeszcze przypadkowo zjedzą mnie zamiast następne "strony"... :D
Usuń