czwartek, 2 lipca 2015

Hipnotyzer - Rozdział 10

Krótka notka od autora

Z uwagi na fakt, że zaczęły się wakacje, a ja odreagowuję dość dotkliwie miniony już
(na całe szczęście) rok szkolny, mam mało "czasu" na pisanie.

Rozdział 10 jest rozdziałem dość krótkim, niemniej jednak rozwijają się tutaj
nowe wątki. Przepraszam za to drobne opóźnienie, wiem że rozdział miał być wczoraj, ale po
prostu nie dałam rady go wrzucić. 

Miłego czytania, czekam na Wasze opinie. :)
Spider

ROZDZIAŁ 10

Linette weszła do pokoiku, w którym urzędowała matka Mortha. Nie wychodziła stamtąd, odkąd dowiedziała się o jego śmierci. Wcześniej też nie widywało się jej zbyt często, ale teraz było wiadomo, że po prostu nie opuszcza tego pomieszczenia i siedzi zamknięta w swojej rozpaczy. Oczywiście razem z bratem utrzymywali wersję, że okoliczności śmierci jej syna są nieznane. Właśnie dlatego, siostra pana domu do niej zajrzała – uznała, że będzie to dobrze widziane, jeśli ją pocieszy.

– Babciu? – Tak zwracali się do niej wszyscy, w tym domu. – Jak się babcia czuje?

– Mój syneczek… – Zawodziła w kącie staruszka otoczona swoimi słoikami i ściskała w rękach płaszcz, który Morth nosił za życia.

– Przykro mi, babciu. – Kłamała i położyła staruszce rękę na ramieniu. Stan kobiety nie budził w niej jakiegokolwiek żalu za swój czyn. – Ani ja, ani Christian nie mamy pojęcia, jak to mogło się stać i pewnie się nie dowiemy. Nie ma żadnych wskazówek. Niech babcia przestanie się tym już zadręczać.

– Mój syneczek! – Wybuchła głośnym płaczem staruszka i ukryła twarz w dłoniach, a Linette dyskretnie wywróciła oczami.

– Babciu, proszę… nie odwrócimy tego, co się stało. Musi babcia się z tym pogodzić, babci płacz nie wróci życia Morthowi.

– Nic mu go już nie wróci!

– Właśnie, nie ma sensu płakać. – Tłumaczyła siostra Christiana.

– To na pewno ta dziewczyna! To na pewno ona! – Mówiła przez łzy matka zabitego.

– Rosaline? – Linette zdziwiły takie słowa, ale w jej oczach błysnęło zainteresowanie.

– A kto by inny?! Nikt w tym domu nie zabiłby mojego syneczka! To mogła być tylko ona!

– Babciu, nie ważne kto to. Niech już babcia przestanie płakać.

Kobieta odsunęła się i chciała wyjścia. Nie miała już ochoty słuchać dalszych zawodzeń i lamentów kobiety, w rzeczywistości one wcale ją nie obchodziły. Uważała swój czyn za słuszny, Morth dostał to, na co w jej mniemaniu sobie zasłużył poza tym stał jej na drodze do osiągnięcia celu i musiała go zabić.

– Ja się zemszczę! Pomszczę Cię syneczku! – Zaczęła wykrzykiwać staruszka.

Linette właśnie doznała olśnienia. Mimo to opuściła pokój zrozpaczonej matki i podążyła do siebie. Właśnie zrozumiała, jak była głupia. Jej problem właśnie mógł rozwiązać się sam – ze śmierci Mortha miała więcej korzyści niż się spodziewała.

***

Rosaline siedziała z Christianem w salonie, przy herbacie. Mężczyzna obawiał się zostawiać ją teraz samą, w świetle ostatnich wydarzeń. Nie miał pojęcia, kto podłożył tamten nóż i dlaczego, ale miał swoje domysły, których jednak nie zamierzał sprawdzać. Obawiał się, że one się potwierdzą.
W pomieszczeniu rozchodził się przyjemny zapach herbaty, a świeżo pieczone przez służbę ciasteczka z każdym, kolejnym kęsem były tak samo doskonałe. Jednak to wszystko było dla niego niczym w porównaniu do widoku Rosaline, która zawsze była dla niego piękna, lecz z każdym, kolejnym dniem piękniała.

– Czy mogę pana o coś spytać?

– Oczywiście. – Christian spojrzał w oczy kobiecie, gdy z jej ust wyszły takie słowa.

– Czy umie pan… czytać w myślach?

– To dość dziwne pytanie. – Odpowiedział bez zawahania mężczyzna, słysząc zająknięcie kobiety.

– Wiem, ale… czasem odnoszę takie wrażenie, jak gdyby pan potrafił. – Uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że to co mówiła jest szalone, ale nie miała już nic do stracenia.

– Powiedziałbym, że to część mojego hobby, ale nie posiadam mocy nadprzyrodzonych. – Zapewnił ją.

– Zabierze mnie pan dziś do siebie?

– Po co? – Spytał podejrzliwie, choć znał odpowiedź.

– Chciałabym jeszcze raz tak odpocząć. – Przyznała bez krępacji. – To było niesamowite, chcę doświadczyć tego jeszcze raz.

Mężczyzna nieoczekiwanie wstał. Nie specjalnie pośpiesznym krokiem przemieścił się za jej plecy i położył dłonie na jej szyi. Rosaline znów poczuła to nieopisane mrowienie i poczuła, jak jej kark się rozluźnił. Odchyliła głowę i oparła o jego brzuch, rozchylając przy tym usta i wydychając głośno powietrze.

Nawet nie zdawała sobie sprawy, że Linette stanęła w drzwiach od salonu – Christian natomiast czuł na sobie spojrzenie, ale nie odwracał się. Koncentrował się na tym, że jego palce dotykały aksamitnej skóry kobiety, która budziła w nim pragnienie, przed którym wciąż się wzbraniał.

– Znów ich podglądasz? – Siostra pana domu wzdrygnęła się i podskoczyła, gdy spojrzała na swoją młodszą siostrę.

– Nikogo nie podglądam. – Powiedziała lekko oburzona.

– Będziesz na seansie dziś wieczorem? Myślałam o tym, żeby wywołać ducha Mortha.

Słowa Cassie przeraziły Linette, mimo że na jej twarzy nie pojawiła się najmniejsza zmiana, zdradzająca obawy, które zrodziły się w jej głowie.

– Wywoływanie duchów znanych Nam osób nie jest najlepszym pomysłem. Może dojść do sytuacji, że zechcą do Nas wrócić i nie będziemy mogli ich odpędzić. – Kłamała. Nie miała pojęcia, czy może się tak zadziać, nie znała się na duchach, to była działka jej siostry. Ale nie mogła pozwolić, aby Cassie skontaktowała się z jej ofiarą.

Dziewczynka jednak wzruszyła tylko ramionami – opowieści siostry najwyraźniej uznała za bezsensowne i przelotnie spojrzała na swojego brata.

– Christian się chyba zakochał. – Zmieniła kompletnie temat.

– Skąd to wiesz? – Linette zmierzyła dziecko podejrzliwym spojrzeniem. To prawda, że Cassie była nietypową dziewczynką, ale jej inteligencja momentami była przerażająca.

– Wystarczy spojrzeć, jak na nią patrzy. Jak się przy niej zachowuje. Sądzisz, że dla kogokolwiek byłby tak litościwy, gdyby w grę nie wchodziły uczucia?

Linette zamilkła. Zawrzał w niej gniew, ale pilnowała się, aby nic nie dać po sobie poznać. Odeszła bez słowa kierując się do siebie. Minęła po drodze matkę Mortha odzianą w czerń – pogrążona była w głębokiej żałobie, która na kobiecie nie wywierała zbyt wielkich emocji. Niemniej jednak Linette zatrzymała się, gdy patrzyła, jak schodziła na dół. Emanowała od niej dziwna aura, nigdy w życiu domowniczka nie widziała jej w takim stanie. To była aura nienawiści – zdecydowanie.


SPIDER

1 komentarz:

  1. A ja nie mam sił ani czasu na czytanie blogów. >.<
    Rozdział genialny, jak zawsze. ♥ Lubię Cassie, a matka Mortha faktycznie jest taka jakaś...
    Życzę weny i wszystkiego, czego tam potrzebujesz do pisania. :D

    OdpowiedzUsuń