niedziela, 10 maja 2015

Hipnotyzer - Rozdział 6

Krótka notka od autora

Mój palec ma się już lepiej, ale po mimo tego 7 rozdział jest napisany dopiero
w połowie i nie wiem, kiedy go skończę, więc przez najbliższe dni
data jego publikacji się nie pojawi.
Ale obiecuję, że do końca przyszłego tygodnia na pewno ją podam. 

Miłego czytania, czekam na Wasze opinie. :)
Spider

ROZDZIAŁ 6

Noc zdawała się być odrobinę bardziej mroczna niż poprzednia. Rosaline po kolacji doczłapała się do swojej sypialni, ale nie zamierzała zostać tam długo. Obiecała Christianowi, że zejdzie do niego do salonu, gdy doprowadzi się trochę do porządku.

Świeca znów się paliła, tak jak poprzedniego wieczoru. Kobieta już nawet nie poświęciła temu chwili uwagi, stanęła przed lustrem. Delikatnie, na wszelki wypadek otrzepała sukienkę w obawie o obecność jakichś, niechcianych paprochów i przeszła do poprawiania włosów, kiedy w pokoju zapanowała całkowita ciemność. Na moment tylko rozjaśniła ją błyskawica, która powędrowała przez wieczorne niebo. Rosaline zdała sobie sprawę, że zgasł płomień świecy.

Jako takie światło wpadało przez szczelinę pod drzwiami – dochodziło z korytarza, ale nie było w stanie oświetlić całego pomieszczenia. Kobieta zamarła chwilę bez ruchu, po czym niewiele myśląc podążyła w kierunku wyjścia, które było teraz jedyną, wyróżniającą się pośród mroku rzeczą. Gdy jej bosa stopa zrobiła pierwszy krok, przeszedł ja dziwny chłód.

– Pewnie okno jest nie zamknięte. – Mruknęła pod nosem odruchowo spoglądając w jego stronę, choć nie mogąc go dostrzec.

Kobieta szybko znalazła się przy drzwiach – tak szybko, jak mogła zrobić to mając obolałe biodro, utrudniające poruszanie się. Gdy wyciągnęła rękę, aby chwycić klamkę coś przemknęło za jej plecami. Rosaline poczuła ten charakterystyczny pęd powietrza, który przewrócił coś niewielkiego, co znajdowało się w sypialni. Młoda mieszkanka pokoju przykleiła plecy do drzwi odwracając się gwałtownie. Ciężko było jej dostrzec cokolwiek w tych ciemnościach. Jej serce zabiło szybciej, oddech przyspieszył, dostała gęsiej skórki. Palce od jej dłoni rozszerzyły się dotykając drewnianej powierzchni, jakby chciały się w nią wbić.

Nie zdążyła zareagować, jak przy odległej ścianie zaczęła rysować się jakaś szczupła postać. Zdawała się być niezwykle wysoka, nienaturalna. Jak cień, który ma tylko przypominać kształt pierwotnego obrazu. Rosaline skamieniała – dosłownie. Aż do momentu, kiedy na krótką chwilę pokój znów oświetlił błysk pioruna, a jej oczom ukazały się białe zęby, przypominające kły i psychopatycznie entuzjastyczne spojrzenie.

Z gardła kobiety wydarł się przeraźliwy krzyk. Złapała panicznie klamkę i odwracając się do monstra plecami wypadła z pokoju, zamykając za sobą drzwi z trzaskiem. Stanęła teraz na jasno oświetlonym, przepełnionym kojącymi dźwiękami bębnienia deszczu, ale jednak pustym korytarzu. Nie potrzebowała długo się zastanawiać – podążyła do schodów najszybciej, jak mogła i gdy pokonała zaledwie trzy stopnie, jej oczom ukazał się pan domu, zmierzający ku górze.

– Już myślałem, że o mnie zapomniałaś. – Powiedział bez emocji, ale wyraz twarzy kobiety przyprawił go o niewidoczne zdziwienie i lekki niepokój. Rosaline wpadła mu w ramiona i docisnęła swoje ciało do jego ciała, jak mała córeczka do ojca.

– W moim pokoju coś było. – Wydukała przełykając łzy, jak gdyby nie chciała przy nim płakać.

Christian trwał bez ruchu, aż do wypowiedzenia przez nią tych słów. Dopiero słysząc je, położył jej dłonie na plecach, a jej ciało przeszło delikatne, przyjemne mrowienie i fala nieopisanego ciepła, która ukoiła jej nerwy i wygoniła gdzieś rozpacz, która jeszcze chwilę temu malowała się w jej oczach i brzmiała w głosie.

– Dasz radę sama zejść do salonu? – Spytał po chwili kojącej ciszy.

– Tak. – Spojrzała mu w oczy i poczuła, jak ją puścił po czym wyminął ostrożnie, aby jej nie potrącić i podążył na piętro.

Kobieta odprowadziła go wzrokiem, a gdy zniknął z jej pola widzenia zeszła ostrożnie po schodach. Christian natomiast udał się do jej pokoju. Bez strachu otworzył drzwi i spojrzał znudzonym i lekko rozgniewanym spojrzeniem na swojego kuzyna, do którego nie pałał szczególną sympatią.

– Morth. – Mruknął z niezadowoleniem pan domu. – Dobrze się bawiłeś?

– Straszenie ładnych dziewczynek zawsze było jednym z lepszych aspektów mojego życia. – Mężczyzna wynurzył się z cienia i w pełnej okazałości z szyderczym uśmiechem stanął przed Christianem.

– Ona jest moja. Zajmij się swoją nędzną egzystencją, najlepiej w swoim pokoju. – Warknął na niego i miał już wychodzić, jednak kuzyn go zatrzymał.

– Uważasz, że skoro Ty prawnie rządzisz tym dworem to masz do wszystkiego prawo?

– Oczywiście, takie zasady panują w naszym rodzie od wielu lat. Jeśli coś Ci nie odpowiada, z radością wytnę Cię z Naszego drzewa genealogicznego. – Stwierdził niedbale Christian.

– Daj mi swoją siostrę za żonę i nie będę wchodził w drogę Twojej dziewczynce. – Wyszczerzył się.

– Jeśli chcesz Linette za żonę to ją o to poproś. Nie zamierzam nic jej nakazywać, jest dorosła.

Christian wyszedł z pokoju. Podążył schodami w dół i znalazł się w salonie, gdzie według wcześniejszej umowy czekała na niego Rosaline. Jej uwagę przykuwała burza, która wciąż trwała na zewnątrz. Mężczyzna stanął za nią i pozwolił sobie przerwać jej przemyślenia.

– Jak Twoje biodro? – Spytał najpewniej, aby nawiązać rozmowę.

– Lepiej, ale wciąż boli. – Przyznała obracając się do niego.

– Czy tym razem napijesz się ze mną?

– Nieelegancko dwa razy odmawiać. – Uśmiechnęła się.

Linette stała przy wejściu do salonu. Słyszała prośbę jej brata skierowaną do Rosaline i w tej właśnie chwili na jej twarzy wymalował się grymas niezadowolenia.

– Mnie nigdy nie poprosiłeś. – Pomyślała.

Patrzyła, jak Christian zabrał nową lokatorkę dworu do winiarni, od której drewniane, masywne drzwi z czarnymi zawiasami znajdowały się za kotarą pomiędzy kominkiem, a regałem z książkami. Wiodła za nimi wzrokiem, dopóki materiał nie opadł ponownie, spowrotem zakrywając drzwi.

– Co tu robisz? – Usłyszała za sobą znajomy głos i aż podskoczyła.

Stała za nią Cassie. Było już późno, Linette była pewna, że siostra poszła już spać, a ta nawet nie była jeszcze w piżamie.

– Nie powinnaś już spać? – Kobieta starała się, aby jej głos brzmiał tak, jak zwykle.

– To nie jest odpowiedź na moje pytanie. – Mruknęła siostrzyczka.

Jak na dziewięciolatkę była dzieckiem niezwykle inteligentnym, co z resztą odziedziczyła po ich wspólnych rodzicach. Cassie była jednak bardziej podobna do Christiana niż do niej, zachowywała ten niewiarygodny, kamienny spokój i zimny wyraz twarzy cokolwiek by się nie działo.

– Wskakuj w piżamę i do łóżka. Christian będzie zły, jeśli zobaczy, że nie śpisz o tak późnej porze.

– Nie będzie. – Te słowa zabrzmiały niezwykle pewnie w ustach dziecka.

– Mimo to masz iść spać. Jestem starsza, rób co mówię. – Linette nie miała już ochoty na rozmowę. Cassie rozdrażniła ją bardziej niż była.

– Obserwuję Cię. – Uprzedziła po chwili milczenia Cassie i oddalając się w stronę schodów zatrzymała się jeszcze przed pierwszym stopniem i obróciła do starszej siostry. – W tym domu ściany mają uszy.

***

– Widzę, że gustuje pan w dobrych alkoholach. – Uśmiechnęła się Rosaline, gdy razem z panem domu zeszła po drewnianych schodkach i spojrzała na te wszystkie butelki ułożone równo na specjalnie przystosowanych do tego regałach.

– Piję raczej okazyjnie, ale faktem jest, że jestem smakoszem. – Mówił i zatrzymał się nagle. – Logan?! Chodź, nie chowaj się.

– Kim jest Logan? – Rosaline spojrzała na mężczyznę pytającym wzrokiem.

– O… mój panie! – Zza regałów wybiegł mały karzeł z przyjaznym uśmiechem. – Jakie wino mój pan sobie dzisiaj życzy?

– To jest Logan. Urzęduje tu. Najlepiej wie, gdzie leży jaka butelka. – Wyjaśnił pokrótce pan domu spoglądając na Rosaline.

– Tak, ja zaraz przyniosę, tylko jakie wino sobie mój pan życzy?

– Oprowadź panią. Ona wybierze. 

SPIDER

8 komentarzy:

  1. Morth mi sie nie podoba podejrzany typ z niego
    Rozdział świetny bede sprawdzała codziennie czy jest już data nowego rozdziału koleżanka pokazała mi to opowiadanie dzisiaj i czekałam na ten rozdział żeby ci napisac że calośc jest świetna =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mała przeraża, ale dalej jest urocza. :D Jak to małe dzieci mają. "Obserwuję cię." - słowa chwilę odbijały się echem w jej głowie pozbawionej wszystkich pozostałych myśli.
    Czy tylko mi to wino wydaje się podejrzane...? Paranoja? >.<
    Jak wchodzę na Twojego bloga i przypominam sobie całą tę historię, to nagle wokół zaczyna panować taka mroczna i tajemnicza aura... Genialnie!
    Raz czy dwa brakowało przecinka. Tak mi się wydaje. ("Dopiero słysząc je [przecinek] położył jej dłonie...", "Jeśli coś Ci nie odpowiada [przecinek] z radością wytnę Cię...") No dobra, na moją interpunkcję było tego więcej, ale nie jestem specem. :<
    Zakręcony komentarz stworzyłam... Weny i ażebyś szybciej zdrowiała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)
      Zaraz podostawiam te przecinki, ja mam z tym problemy, a moje korekty ostatnio też są niedokładne, przez ból od palca nie mogę się skupić, więc dobrze, że chociaż jedna osoba mnie poprawia... :)

      Usuń
  3. Db się czytało ten rozdzialik ;) Był dreszczyk emocji, było intrygująco... Ciekawa jestem co skrywa Morth ale także i Linette, to ona jest jak dla mnie za bardzo podejrzana xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że dobrze się czytało... :)
      Mam nadzieję, że następne będą równie przyjemne dla oka i mózgu. :D

      Usuń
  4. Spider uwielbiam cię!!!!
    Twoje opowiadania są świetne, dobrze się je czyta, brak zbędnych szczegółów, a cala akcja jest tak zagmatwana że nie wiadomo czego się spodziewać!!

    pisz dalej, czekam na next rozdział :)

    OdpowiedzUsuń